Jerzy Zięba ostrzega: nie dajmy się namawiać na ,,bezpłatny” udział w badaniach klinicznych nowych leków. W innych krajach pacjenci, którzy testują na sobie nie wiadomo jak działające substancje dostają za to duże pieniądze. My jesteśmy traktowani jak świnki doświadczalne.
– Spotkałem się wielokrotnie, nawet u mnie, na moim profilu na Facebooku z ogłoszeniami, że są prowadzone testy kliniczne – mówi Jerzy Zięba, autor ,,Ukrytych Terapii”. – Są w Internecie naganiacze, którzy namawiają osoby, szczególnie starsze, do testów klinicznych. Nie wolno wchodzić w tego typu ogłoszenia i reklamy.
Dlaczego?
– To są oszuści pierwszej wody – wyjaśnia Jerzy Zięba. – Na Zachodzie, jeżeli ktoś jest zaproszony do brania udziału w badaniach klinicznych substancji, która nie wiadomo co zrobi, to ci ludzie dostają za to duże pieniądze bo narażają życie. W Polsce im się nic nie płaci. Od ściągnięcia jednej osoby do takich badań, lekarz, który to robi dostaje pomiędzy 2 a 5, a nawet 7 lub 8 tysięcy dolarów. Taka suma za jednego pacjenta. Ile z tego idzie do pacjenta, który ryzykuje życiem? – NIC.
Zdaniem pana Jerzego, konieczna jest zmiana prawodawstwa, bo Polacy są świnkami doświadczalnymi, których się używa do testów.
– Jesteśmy traktowani jak mięso armatnie firm farmaceutycznych testujących swoje leki na Polakach. Nic za to Polacy nie dostają – mówi autor ,,Ukrytych terapii”. – Mam bardzo dobrą znajomą, która ma stwardnienie rozsiane. Zdecydowała się wziąć udział w takich badaniach klinicznych.
Musiała podpisać zgodę na wiele spraw, przede wszystkim na to, że zgadza się na podanie testowanej substancji.
– Gdy minął pierwszy etap prób pacjentka przyszła do lekarza na wizytę, a pan doktor powiedział, że jest bardzo zadowolony, bo pacjentka nie ma żadnych zmian demielinizacyjnych – opowiada Jerzy Zięba. – Lek super zadziałał, mamy tomografię, wszystkie badania… jestem bardzo zadowolony. Pacjentka spytała: to może na wszelki wypadek zbadam to jeszcze w jakimś innym miejscu, ot, na wszelki wypadek? Pan doktor stwierdził, że nie ma takiej potrzeby, bo wszystko naprawdę wyszło idealnie.
Ale pacjentka poszła do prywatnego ośrodka, gdzie nikt jej nie znał i nie wiedział nic na jej temat i… zrobiła badania. Okazało się, że ma cztery poważne ogniska demielinizacyjne.
– Tak to wygląda: przyszedł lekarz i bez mrugnięcia powieką osobie tak strasznie chorej kłamał w żywe oczy – mówi pan Jerzy ze wzburzeniem. – Kłamał, ze lek tak wspaniale zadziałał. No to sprawdziła. Dlaczego? Bo się coraz gorzej czuła… Za to lekarz powinien siedzieć w pierdlu i z niego nie wychodzić, mimo, że jest lekarzem. Okłamał pacjentkę. Takich lekarzy ja piętnuję.
Przypominamy, że także doktor Jerzy Jaśkowski przestrzega przed braniem udziału w badaniach tego typu.
Posłuchajmy pana Jerzego Zięby:
źródło: livestram na Facebooku 10 kwietnia 2018 roku.