Jest jedną z najdroższych i najszlachetniejszych herbat na świecie, a jej zaparzeniu towarzyszy specjalny rytuał. Jedna filiżanka herbaty Matcha warta jest odżywczo tyle, co 10 filiżanek innej zielonej herbaty, a biorąc pod uwagę ilość antyoksydantów to trzeba wypić 100 filiżanek innej zielonej herbaty.
Roczna produkcja herbaty Matcha to zaledwie 1000 ton – wytwarza się ją tylko z jednego szczepu herbacianego Tencha . Zielony proszek przez mielenie tradycyjną metodą w kamiennych młynkach.

Ceny zaczynają się od około 25 zł za 100 gramów proszku aż po 100 zł za 30-40 gramów herbaty o najwyższej jakości. Ja postanowiłam spróbować herbaty zdecydowanie z tańszej półki – jedynym warunkiem dla mnie było, by była to herbata BIO czyli organiczna. Dlaczego? Bo herbata jest jedną z najczęściej opryskiwanych roślin. Ale nie w Japonii i nie Tencha.

Sposób przygotowania Matcha został opracowany w IX wieku. Mnisi buddyjscy produkowali leki oparte na tej herbacie. Być może właśnie tak powstał ceremoniał picia herbaty Matcha – mnisi suszyli liście herbaty, mielili je na drobny proszek, dolewano do niego ciepłej wody i mieszano łodygą bambusa. Do dziś w Japonii wygląda to tak samo.

Aby przygotować Matcha należy wziąć około 2-3 gramów proszku, zalać ok. 250 ml przegotowanej wody o temperaturze około 70-80 stopni, roztrzepać do uzyskanie delikatnej pianki i… wypić.
Japoński rytuał przewiduje użycie specjalnego naczynia, w którym Matcha jest spieniana. Nazywa się ono Chawan, a bambusowa trzepaczka to Chasen. Kto kocha kulturę Japonii bez kłopotu nawet w Polsce może się w konieczna akcesoria zaopatrzyć, ale… jeśli ktoś preferuje sposób bardziej współczesny także się smakiem nie zawiedzie.
Zamiast chasena można użyć porcelanowej miseczki czy zwykłej szklanki, a zamiast bambusowej trzepaczki – spieniacza do mleka. Ja najczęściej spieniam… silikonowym pędzelkiem, choć przyznaję, że przy pomocy spieniacza efekty są lepsze.

Jeśli lubimy smak zielonej herbaty – Matchę pokochamy. Pachnie i smakuje intensywnie i nie ma w niej nawet cienia goryczki. Japończycy zalecają herbatę jako rytuał relaksacji, ale Matcha sprawdzi się także w dniu pełnym obowiązków służbowych, bo zawiera tyle kofeiny, co kawa. Plusem jest to, że wolniej uwalnia kofeinę do naszego organizmu. Gdy będziemy ją zaparzać przez 5-8 minut, herbata, dzięki L-teaninie zyska właściwości odprężające.

A co jest takiego – oprócz smaku – w Matchy, że warto ją pić? przede wszystkim jest to galusan epigallokatechiny EGCG – bardzo ważny przeciwutleniacz, który występuje w zielonej herbacie i stanowi około 1/3 jej suchej masy. EGCG wpływa na poprawę przemiany materii – czyli na odchudzanie i są liczne badania przeprowadzone w tej sprawie. Jest to więc herbata, która odchudza, choć oczywiscie sama herbata nie wystarczy. Konieczne są dobre nawyki i z pomocą Matchy możemy gubić kilogramy łatwiej.
Zalety herbaty Matcha:
- bogate źródło witamin i mnerałów
- ma bardzo wysoką wartość ORAC (czyli Zdolności Absorpcji Rodników Tlenu) aż 1500, podczas gdy jagody goji – 250, a gorzka czekolada – 230
- zawiera galusan epigallokatechiny EGCG i wspomaga odchudzanie
- zmniejsza stres
- jest pyszna
Matcha nadaje się także znakomicie do wypieków. U nas jeszcze ciasto o smaku herbaty Matcha nie jest popularne, ale ta moda dotarła już na Zachód. Z Matchą można robić nawet lody – są pyszne i właśnie lody spowodowały, że sama sięgnęłam po tę herbatę.

Amerykański Narodowy Instytut Raka stwierdza jednak, że najzdrowsza jest Matcha zaparzona. Można z niej robić latte, smoothie czy ciasto czekoladowe z dodatkiem matchy, ale te produkty nie są nawet w połowie tak korzystne dla zdrowia jak tradycyjna Matcha.
Gdy będziecie mieli okazję spróbować – spróbujcie. Warto!
Zastanawia mnie pewien szczegół. Z tego co wiem, liście herbaty (jakiejkolwiek, więc tej zapewne też) zawierają sporo aluminium, jednak nie przenika ono do naparu i nie jest przyswajane przez nasz organizm, o ile nie dodamy podczas parzenia cytryny (czy ogólnie czegoś kwaśnego). W przypadku herbaty matcha wypijamy nie tylko sam napar, ale również sproszkowane liście. Tymczasem w żołądku, jak każdy wie, znajduje się kwas. Czy w takiej sytuacji to aluminium nie zostanie rozpuszczone i przyswojone przez organizm? Czy są w ogóle jakieś badania na ten temat? Ktoś coś wie?
Pierwsze słyszę, że liście herbaty zawierają aluminium. Żeby w liściach mogło się znaleźć aluminium musiałoby znaleźć się w glebie, lub co bardziej prawdopodobne w oprysku, ale matcha jest BIO, a Japończycy dbają o jakość. Jakieś źródło mogłaby Pani podać? Wtedy spróbujemy to skonsultować
Taką informację można znaleźć na wielu różnych stronach. Wystarczy wpisać w Google “herbata aluminium”. Jest to fakt znany od bardzo dawna, już moja mama o tym słyszała kilkadziesiąt lat temu.
https://www.czajnikowy.com.pl/tag/aluminium-w-herbacie/
http://potreningu.pl/articles/5504/czy-herbata-z-cytryna-jest-szkodliwa
https://www.wprost.pl/nauka/10079089/Herbata-z-cytryna-jest-szkodliwa-dla-zdrowia-Wszystko-zalezy-od-sposobu-parzenia.html
Oczywiście wszędzie jest mowa o zwykłej, czarnej herbacie, ew. wspomina się też o zwykłej zielonej. Z tego co wiem, zielona na ogół różni się tylko tym, że nie jest fermentowana przed suszeniem. Nie wiem natomiast jak ma się to do konkretnych odmian i czy herbaty japońskie też uprawia się na glebach z dużą zawartością glinu.
Dziękuję za odpowiedź
Glinu w glebach wcale nie ma tak wiele (chyba, że gleba jest bardzo kwaśna), ale związki glinu dodaje się do oprysków – przeciwgrzybiczych tak zwanych fungicydów). Herbaty, kawy są jednymi z najczęściej opryskiwanych roślin na świecie, niestety. Japończycy swoich norm dla żywności ekologicznej przestrzegają bardzo surowo, ale po Fukishimie świat nie jest już taki sam. Obiecuję, że zgłębimy temat herbaty i aluminium i postaramy się niedługo napisać na ten temat. Serdecznie pozdrawiam
Dziękuję za szybką odpowiedź. W takim razie będę czekać na artykuł. Pozdrawiam
Ponieważ nie można edytować, to dopisuję. Znalazłam jeszcze takie opracowanie: http://rocznikswietokrzyski.pl/wp-content/uploads/2015/01/010.pdf – jest tam m.in. info:
“Glin jest powszechnym składnikiem roślin, a jego zawartość zależy od za-
kwaszenia gleby. ”
Czytałam również o warunkach uprawy herbaty i było tam wymienione, że potrzebuje ona gleby o odczynie kwaśnym. Pewnie stąd ta wysoka zawartość aluminium akurat w herbacie