Od dziesiątek lat jesteśmy przekonywani, że sól to kolejna po cukrze biała śmierć. Dietetycy często namawiają, by tylko minimalnie solić, za to naturoterapeuci – wręcz przeciwnie. Solić czy nie solić? – oto jest pytanie?
Zwróćmy uwagę, że – niestety – od kilkunastu lat żyjemy w świecie totalnej dezinformacji. Politycy uznali kłamstwo (nawet najbardziej obrzydliwe) za zwyczajną broń polityczną i tym samym zagwarantowali wszystkim kłamiącym bezkarność. Żyjemy też w czasach powszechnego sponsoringu. Gdy brakuje pieniędzy państwowych na badania medyczne i dietetyczne, zawsze znajdzie się jakaś firma, która wyłoży grosza pod warunkiem, że ,,badacze” udowodnią, że produkty tej firmy są super. Tacy ,,uczeni” mają potem prostą drogę do kariery i do stacji telewizyjnych, gdzie na całego trollują, opowiadając bajki, za które wzięli pieniądze.
Kłamstw nigdy nie brakowało, ale też nigdy nie było ich tak wiele jak teraz. Najczęściej jesteśmy bezradni – nie mamy możliwości by sprawdzić, co jest prawdą, a co nie. Chyba, że zaczniemy obserwować samych siebie i najbliższych znajomych i… sami, bez pomocy sponsorowanych ,,uczonych”.
Jak to jest z tą solą? Od co najmniej kilkudziesięciu tat sól nie ma dobrej prasy. Mniej lub bardziej skutecznie próbuje się udowodnić, że spożywana w dużych ilościach szkodzi na nerki.
Dlatego osoby, które chorują na nerki sól ograniczają i… nadal chorują.
Wmawia nam się też, że sól jest nam w ogóle nie potrzebna. Czy rzeczywiście. Choć NaCl to chlorek sodu, a chlor może być dla człowieka pierwiastkiem trującym, to jednak jest miejsce w naszym ciele, gdzie… mamy chloru bardzo dużo. To miejsce to żołądek. Kwas solny HCl, złożony z wodoru i chloru pomaga nam ,,zmacerować” zjadane przez nas pokarmy tak, by dalej mogły je rozkładać na składniki odżywcze bakterie mieszkające w naszym układzie pokarmowym.
Naturoterapeuci, niektórzy lekarze i osoby piszące o medycynie naturalnej przekonują, że sól jest nam potrzebna. Powinniśmy – ich zdaniem – używać soli kamiennej niejodowanej i – KONIECZNIE – bez antyzbrylaczy. Polecana sól kamienna to przede wszystkim nasza, polska sól z Kłodawy czy sól himalajska. Taką sól poleca lekarz dr Hubert Czerniak i Jerzy Zięba, autor ,,Ukrytych terapii”, który dodatkowo mówi, że powinniśmy wypijać około 8 szklanek wody dziennie, a do każdej szklanki wody warto dodać szczyptę soli kamiennej. Pan Jerzy Zięba powołuje się na doświadczenia innych lekarzy z całego świata, który dzięki wodzie z solą pomogli wielu pacjentom.
Borys Bołotow to ,,ukraiński czarodziej”. Akademik Bołotow to biolog, chemik, fizyk, który poświęcił ponad 40 lat życia na badania naukowe – nie zawsze dlatego, że tak chciał. Był dysydentem i trafił nawet do kolonii karnej. Prowadził badania nad zdrowiem by… przeżyć. O roślinach leczniczych wie wszystko, bo sam musiał z nich korzystać. Jego niełatwe życie to temat na dobry film, ale jego wiedza może być dla nas bezcenna. W Polsce została wydana książka ,,Zdrowie człowieka w niezdrowym świecie”, która jest prawdziwym bestsellerem.
Co Borys Bołotow mówi o soli? – Wykryto fakt, że w czasie posiłku płyny można wprowadzać do organizmu jeśli są wystarczająco osolone.
Dlaczego?
Wszyscy wiemy, że nie należy pić od razu po jedzeniu. Woda, herbata, kawa, napoje rozcieńczają bowiem soki żołądkowe i z tego powodu możemy mieć problemy z trawieniem. Ale – zdaniem Bołotowa – jeśli podczas posiłku pijemy wodę osoloną, to pH czyli kwaśność soków żołądkowych praktycznie się nie zmienia.
Ale to nie wszystko!
Roztwór soli kuchennej o niewielkim stężeniu to przecież… sól fizjologiczna. Jak podaje Wikipedia: ,,Płyn fizjologiczny, roztwór fizjologiczny, fizjologiczny roztwór soli, roztwór soli fizjologicznej (potocznie: sól fizjologiczna) – wodny roztwór izotoniczny zawierający chlorek sodu o stężeniu:
0,9% dla zwierząt stałocieplnych
0,6% dla zwierząt zmiennocieplnych.
Stosuje się go w medycynie (w formie płynu infuzyjnego) jako środek nawadniający i uzupełniający niedobór elektrolitów. Ponieważ roztwór soli fizjologicznej jest obojętny dla tkanek i nie powoduje podrażnień, używa się go także jako płynu do przemywania. Może zawierać różne dodatki i leki, w zależności od przeznaczenia.”
Zaraz, zaraz… to słoną wodą (bo przecież sól fizjologiczna jest po prostu słoną wodą) można przemywać rany, nawadniać i uzupełniać elektrolity, ale na co dzień soli powinniśmy się wystrzegać? Gdzie tu logika?
Jak pisze Bołotow, w soli fizjologicznej można bardzo długo przechowywać mięso zabitych zwierząt, a w okresie I wojny światowej, żołnierzy, którzy stracili dużo krwi ratowano przez nasycanie ich naczyń krwionośnych osoloną deszczówką czyli… solą fizjologiczną. Krew pozbawiona soli krzepnie i może dojść do zatkania naczyń.
– Wiedząc, że hemoliza (rozpad erytrocytów) z reguły następuje w wyniku systematycznie spożywanego pokarmu pozbawionego soli, można zapobiec nie tylko wylewom, lecz również miażdżycy, wrzodom troficznym itp – pisze Bołotow w książce ,,Zdrowie człowieka w niezdrowym świecie”.
Innymi słowy: sól jest nam niezbędna.
Nie są to wszystkie rewelacje związane z solą – akademik Bołotow podaje wiele więcej korzyści wynikających ze spożywania soli. Zachęcamy do wypożyczenia książki z biblioteki, bo warto!
Pozostaje jeszcze jedno pytanie: czy Bołotow, Zięba i Czerniak maja rację?
Popatrzmy wokół nas. Czy chorują ci, co solą mało czy dużo? A może warto, na początku na miesiąc lub dwa, wprowadzić słoną wodę do codziennego jadłospisu i potem sprawdzić, jak się czujemy? Dr Jerzy Jaśkowski zawsze powtarza, że nie ma czegoś takiego jak ,,zdrowie publiczne” – zdrowie jest indywidualną sprawą każdego z nas. Warto wiec o nie zadbać wtedy, gdy jeszcze nic nam nie dokucza, a powszechna dezinformacja powoduje, że najczęściej ,,badania” musimy prowadzić na sobie.
Pan Hubert jak zawsze bezbłędny.Bardzo dobrze się czyta takie artykuły i ogląda porady mądrych ludzi.Oczy się otwierają.Dziękuję i proszę o więcej.Zygmunt.