Zmagamy się z nim wszyscy, albo prawie wszyscy. Z jednej strony wiemy, że cukier (naprawdę) szkodzi, z drugiej… trudno się oprzeć. Trudno przejść koło cukierni, bo zapach powoduje pokusę nie do odparcia, a producenci z premedytacją przygotowują uzależniające nas mieszanki smakowe. W internecie jest wiele nieskutecznych porad typu: zamienić słodycze na owoce. Próbujemy, zniechęcamy się i… przychodzą nam do głowy czarne myśli. Czy naprawdę jesteśmy skazani na ciągły apetyt na słodycze?
Oczywiście, że nie.
I wiem to po sobie. Z osoby uzależnionej od słodkiego (pięć herbatek dziennie, do każdej choćby mały wafelek) stałam się osobą jedzącą ciasto tylko w święta i tylko to ciasto, na które rzeczywiście mam ochotę 2 razy w roku… Wtedy zjadam z wielkim apetytem i… czekam na następne święta. A zamiast herbatek piję wodę.
Ponieważ już pisałam, że walczyłam przede wszystkim z bólem stawów u mnie brak apetytu na słodycze był… efektem ubocznym. Ale jakże pożądanym.
Zanim opiszę swoją historię rozejrzyjmy się wokół swoich najbliższych. Kto z nich może się oprzeć wafelkom, czekoladkom i pysznym ciastom?
Odpowiedź, najczęściej jest prosta: tak jedzą mężczyźni i to starsi mężczyźni pracujący fizycznie.
Dlaczego starsi? – bo młodzi mężczyźni dziś jedzą jak kobiety…
Przyjrzyjmy się temu, co jedzą ci, którzy słodyczy nie lubią. Praca fizyczna zazwyczaj wymaga dostarczenia sporej ilości białka i tłuszczu, żeby ,,była siła”. Chleb, ziemniaki, to tylko dodatki. Kawał mięsa usmażonego na smalcu często jest podstawą odżywiania.
Czyli: duża ilość tłuszczu, spora ilość białek, mała ilość węglowodanów.
Większość osób je dziś zupełnie inaczej. jesteśmy przekonywani, że powinniśmy jeść zboże i owoce, a tłuszcz to samo zło. I może byłaby to prawda: ale czy naprawdę jesteśmy zdrowsi jedząc dużą ilość węglowodanów kilka razy dziennie? Nikogo nie namawiam do tego, żeby zaczął jeść codziennie schabowego z kapustą, ale proszę o to, byśmy przeanalizowali co jedzą ci, którzy bez słodyczy potrafią się obyć.
- Dużo tłuszczu
- Mało białka
- Bardzo mało węglowodanów
Tak w skrócie można opisać tak zwane ,,żywienie optymalne” propagowane w Polsce 25 lat temu przez dr Jana Kwaśniewskiego (lekarza). Podobne założenia ma dieta ketogeniczna lub tylko wysokotłuszczowa. Podobnie sprawa się przedstawia z tak zwaną Dietą Dobrych Produktów, wymyśloną przez dr Ewę Bednarczyk – Witoszek (lekarza), którą to dietę niedługo przedstawię.
Walcząc z bólem stawów, gdy zaczęłam jeść z konieczności naturalny kolagen (rozgotowane kurze łapki i skóra z golonki) zaczęłam nagle jeść taką ilość tłuszczu, jakiej do tej pory nie jadłam nigdy. Efekt był taki, że po pierwsze zaczęłam jeść… mniej, bo tłuszcz jest bardzo sycący. Po drugie: gdy zjadłam tłusty posiłek na samą myśl o czymś słodkim dostawałam mdłości.
Skóra z golonki z ogórkiem kiszonym? – TAK. Skóra z golonki z wafelkiem? – NIGDY W ŻYCIU…
To nie musi być smalec, choć wielu ,,kontrowersyjnych” lekarzy zwraca uwagę na to, że smalec jest zdrowy. Równie dobrze może to być olej kokosowy lub dobrej jakości oleje roślinne. Dobrze sprawdzi się masło orzechowe (oczywiście bez cukru) czy tahini z sezamu. Jest w czym wybierać.

Tłuszcz jest tym pokarmem, który najbardziej nas nasyca. Przy tym jest bezpieczny – w tłuszczu nie ma białek, a to białka uczulają i często powodują tak zwane alergie pokarmowe. Jedząc tłuszcz nie tylko oliwimy swoje stawy, ale i.. chudniemy.
Białka nie powinniśmy jeść zbyt dużo i powinniśmy słuchać naszego organizmu: na jakie białko ma ochotę. Zamiast pół kotleta więcej warto dołożyć łyżkę oliwy do sałatki. Posiłek tłuszczowo-białkowy jest sycący i długo jest trawiony. Nie myślimy o przekąsce, przegryzce, czymś słodkim – ja jestem najedzona przez co najmniej 10 godzin.
Węglowodany… mają być nośnikiem tłuszczu. Jak to należy rozumieć? – dr Ewa Bednarczyk-Witoszek, autorka Diety Dobrych Produktów opartej na założeniach żywienia optymalnego dr Jana Kwaśniewskiego twierdzi, że mają nam uprzyjemniać jedzenie tłuszczów i powinniśmy unikać jadania cukrów prostych czyli nie tylko cukru, ale także owoców i zbóż.
Bo tłuszcz i cukry proste to bardzo kiepskie połączenie.
I, uprzedzam, nie da się tak zjeść zbyt wiele. Choć w pierwszej chwili możemy się zachłysnąć smakami, to organizm szybko powie: JESTEM NAJEDZONY. Dopóki posiłek białkowy będzie trawiony w naszym przewodzie pokarmowym – nie poczujemy głodu. Dopóki tłuszcz będzie trawiony – też nie poczujemy głodu.
Ale…
Gdy na śniadanie zjemy chlebek z dżemem – głód pojawi się już po 2-3 godzinach, bo tyle naszemu układowi pokarmowemu zajmie strawienie ,,węglowego” posiłku. Więc szybko po śniadaniu rozglądamy się za jakąś przekąską, a za chwilę szukamy znów czegoś do jedzenia i znów… Jemy dużo węglowodanów i mało tłuszczu (bo w telewizji wmawiają nam, że to samo zło), jesteśmy głodni, jemy częściej, tyjemy, jesteśmy głodni, szukamy przekąsek, jemy, tyjemy, insulina szaleje, chorujemy…

Gwarantuję, że przejście na dietę z dużą ilością tłuszczu spowoduje, że apetyt na słodycze zniknie. Sama po sobie wiem, że jest to skuteczne. Dwa dni wystarczą, żeby się przekonać. I nie wzdrygajmy się przed łyżką oleju – ogrzejmy ją do temperatury pokojowej, dodajmy odrobinkę soli i ulubionej przyprawy (w moim przypadku jest to najczęściej papryka wędzona) i… jakie to pyszne!!!
A dodatkowo dodamy organizmowi broń w walce z chorobami: do zdrowia potrzebujemy witamin rozpuszczalnych w tłuszczach: A, D, E, K , a przy zachwalanym teraz sposobie odżywiania tego tłuszczu dostarczamy bardzo niewiele. Mówią nam: tłuszcz to samo zło, to cholesterol, ale nie mówią, że cholesterol jest nam potrzebny i gdzie w naszym ciele się znajduje. Z cholesterolu zbudowany jest mózg – Mózg człowieka, który stanowi około 2% masy ciała, zawiera aż 25% całości cholesterolu ustrojowego. Cholesterol jest też w gałkach ocznych. O tym, że cholesterolu nie należy się bać przekonuje także dr Jerzy Jaśkowski i Jerzy Zięba, autor ,,Ukrytych terapii” i jednocześnie tłumacz książki Uffe Ravnskofa ,,Cholesterol naukowe kłamstwo”.
Oczywiście, całego dziennego menu nie powinniśmy składać tylko z kawałka mięsa (lub garści orzechów), kilku łyżek oleju i paru liści sałaty. Warto włączyć kiszonki – te które lubimy, jak mamy dostęp do mleka niepasteryzowanego – także zsiadłe mleko lub domowy kefir.
Obiecuję, że nikt nawet nie będzie myślał o słodyczach.

W internecie jest wiele nieskutecznych rad mówiących o tym, jak pozbyć się apetytu na słodycze. Najczęściej pojawiają się stwierdzenia, by zamienić słodkości na owoce lub owoce suszone. Owoce zawierają fruktozę, a fruktoza jest w naszym organizmie metabolizowana jak alkohol (fruktoza doczeka się osobnego wpisu w wolnej chwili 🙂 – czasu mi brakuje. Ale to nie rozwiązuje problemu. Zamieniamy słodkie na słodkie – czyli nadal mamy apetyt na słodycze, a jedynie wybieramy ich ,,zdrowszą” wersję. A tu chodzi o to, aby apetyt na słodycze zniknął raz na zawsze.
Straszą nas też kandydozą i chorobami grzybiczymi – być może tak jest, ale sprawa nie jest aż tak oczywista. ,,Leczenie” kandydozy to też niezły biznes. Bogusław Wyszyński, gość ostatniej Rewolucji Zdrowia, który sam wyleczył się z raka, twierdzi, że gdy organizm z czymś sobie nie radzi, wtedy zaprasza drobnoustroje, by zmobilizować siły obronne do walki…
Też myślałam, że mam kandydozę, tak kochałam słodkie. Dwa dni jedzenia skóry z golonki (z powodu bólów stawowych) przekonały mnie, że kandydozy nie mam. Ochoty na słodycze też nie.
Czy w ogóle nie mam ochoty na słodkie? Z ręką na sercu przyznaję, że czasem potrzebuję zjeść ,,coś innego”. W tej chwili dla mnie olej kokosowy lub same wiórki kokosowe są słodkie. Gdy robię chałwę z sezamu lub słonecznika (przepis wkrótce) dodaję… sól. Gdy zamierzam tą chałwą kogoś poczęstować – dodaję łyżeczkę od kawy syropu z agawy na 5 łyżek ziaren sezamu lub słonecznika. Gdy mam ochotę zaszaleć robię pudding z awokado i banana z dodatkiem kakao – choć coraz częściej banana zastępuję mlekiem kokosowym i łyżką nasion babki płesznik.
W tłusty czwartek pączka zjadłam. Ze smakiem. I nic się nie stało. Nie spowodowało to wyrzutu apetytu na słodycze. Spokojnie poczekam do Wielkanocy na kolejny kawałek słodkości.
Zachęcam by pójść w moje ślady, jeść więcej tłuszczu i zapomnieć co to takiego apetyt na słodycze.

To prawda,sprawdziłam na sobie przez przypadek.Schudłam 14 kg.Nie mam ochoty na słodkie?
Bardzo nas cieszy moda na ekologię. Życie w zgodzie z naturą to najlepsze co możemy zrobić dla Ziemi i nas wszystkich, my też kierujemy sie tą zasadą przy tworzeniu ekologicznych materacy.