Dr Jerzy Jaśkowski od lat przekonuje, że nie ma czegoś takiego, jak nietolerancja laktozy – zamiast niej jest przewlekłe zatrucie glifosatem. Zdaniem doktora mleko od krowy jest zdrowe, a mleko i masło ze sklepu – NIE. Dlaczego?
– Musimy pamiętać, że mniej więcej od ćwierćwiecza, wszystkie produkty żywnościowe mają tylko nazwy starych produktów, natomiast absolutnie jest to zupełnie inny skład chemiczny – mówi dr Jerzy Jaśkowski. – Jakie są tego skutki? Mleko, to według definicji, produkt od krowy, który nie był podgrzany do temperatury powyżej 40 stopni Celsjusza. To wszystko, co się sprzedaje nie ma nic wspólnego z mlekiem.

Jak mówi doktor, pasteryzacja mleka jest wykonywana tylko i wyłącznie z powodów ekonomicznych. Nie ma żadnego uzasadnienia biologicznego.
– Ale powoduje… wzrost ceny mleka – wyjaśnia lekarz. – To wszystko, co sprzedawane jest w kartonikach nie ma nic wspólnego z mlekiem od krowy. Najpierw mleko od krowy ulega suszeniu. Powstaje proszek – bo go łatwiej przechować. A potem się to rozcieńcza 1:10 i sprzedaje jako mleko. Podgrzewanie, jako forma dezynfekcji, niszczy praktycznie wszystkie składniki.
U nas wciąż obowiązuje teoria Pasteura, chemika, nie lekarza i nie biologa, który w 1870 latach uznał, że chorobę wywołuje jakiś drobnoustrój, którego w normalnych warunkach nie ma i dlatego człowiek jest nieodporny i choruje.
– Takie podejście było bardzo dobre, jak się pracowało na wodzie, a Pasteur pracował na wodzie, bo badał tylko i wyłącznie wino czyli produkt wodny – mówi doktor. – Natomiast nie ma to zupełnie zastosowania do roztworów organicznych typu białko.
Ale to nie jedyne ,,mleczne fałszerstwo”.
– W latach Gomułki sprzedawano nam Ceres, jako najlepszy produkt zamiast masła, bo nie powoduje zmian chorobowych, ale szybko się z tego wycofano jak przyszedł Gierek, bo okazało się, że Ceres był rakotwórczy – mówi dr Jaśkowski. – Tak samo jest z margarynami, które właściwie nie powinny być w sprzedaży.
Ale to nie wszystko… Masło ze sklepu także nie jest masłem…
– Sprzedawane w sklepach masło jest zupełnie czymś innym niż masło od krowy – wyjaśnia lekarz. – To łatwo sprawdzić. Normalne masło, położone na parapecie na słońcu w ciągu dwóch dni jełczeje – pokrywa się żółtym nalotem. Natomiast gdy położymy tak masło kupne z samoobsługowego sklepu, nawet najlepsze, po 10 zł za kostkę, to nawet po miesiącu nie ma śladu jełczenia. To świadczy, że tam są jakieś inne dodatki…
Posłuchajmy doktora Jaśkowskiego:
źródło: TU Zachęcamy do słuchania pełnych wykładów doktora Jaśkowskiego na kanale tagentv